You are currently viewing O XIN YI BA, XIN YI QUAN, XING YI QUAN – „WEWNĘTRZNYM” SZCZYCIE SHAOLIŃSKIEGO KUNG FU I JEGO LOSACH POZA MURAMI KLASZTORU OPOWIADA JIANG YU SHAN

O XIN YI BA, XIN YI QUAN, XING YI QUAN – „WEWNĘTRZNYM” SZCZYCIE SHAOLIŃSKIEGO KUNG FU I JEGO LOSACH POZA MURAMI KLASZTORU OPOWIADA JIANG YU SHAN

Xin Yi Ba, Xin Yi Quan

Dłoń, Pięść lub Boks Serca i Umysłu

Parafrazujące, swobodne tłumaczenie opowieści, mieszkającego od ponad 20 lat na Tajwanie Jiang Yu Shana, który całe życie poświęcił sztukom walki. Opowieści o wewnętrznym i zewnętrznym kung fu, ze szczególnym zwróceniem uwagi na rozwój różnych styli, bazujących na Xin Yi. Na Sercu i na Umyśle (Zamiarze, Intencji, Woli).  

Chińskie kung fu zwykło się dzielić na dwa szczególne podejścia, zewnętrzne wywodzące się z klasztoru Shaolin oraz wewnętrzne rozwijane w górach Wudang. Chyba wszystkie tego typu podziały, czegokolwiek by dotyczyły, mają wartość jedynie wstępnej orientacji. To prawda, Shaolin kojarzy się bardziej z atletycznymi stylami, twardym qigongiem i mnóstwem zewnętrznych form i styli, którym często przypisywano nazwy zwierząt. Jednak, również tam uczono, badano i rozwijano pełne spektrum drogi walki i życia. Uczono również styli, metodologii czy umiejętności wewnętrznych. Takim stylem, uważanym za szczyt wewnętrznego shaolińskiego kung fu był właśnie styl ‘dłoni serca i umysłu’, Xin Yi Ba.  

Dalej już opowieść Jiang Yu Shana:

RZUCANIE WYZWAŃ ADEPTOM KUNG FU

Dziękuję za wprowadzenie. Wielu ludzi słyszało o mojej przeszłości wojskowej, startach w zawodach, pracy w ochronie osobistej. Przepraszam, że jeszcze raz o tym wspominam. Gdy przeglądałem youtube, to widziałem filmiki, na których demaskowano różnych mistrzów. Szczególnie ostatnio. Ci, co je zamieszczają nazywają to bullshit martial arts.  

Bycie artystą sztuk walk pociąga za sobą ryzyko, gdy prezentujesz siebie w mediach, tak jak np. ja ostatnio to robię. Odkrywam się, mówię więcej niż kiedyś, kim jestem, jaką mam przeszłość i tego typu rzeczy. Ludzie powinni pierw móc znać prawdziwą przeszłość każdego ujawniającego się artysty sztuk walki, a nie tylko otworzyć jedno wideo i twierdzić, że to jest oszustwo.

Mike Tyson mówi, że internet daje każdemu szansę wykrzykiwać różne rzeczy bez zarobienia w twarz. To jedna rzecz. Powinniśmy naprawdę mieć świadomość kto jest fałszywym artystą sztuk walki, a kto jest prawdziwy. Sam zmieniłem swoją sztukę walki, tak by obejmowała różne podejścia. Ta sztuka walki, którą praktykuję i którą doradzam innym ludziom, to naprawdę ciężka rzecz. Taka, w której wiesz jak kogoś kopnąć, jak używać pięści, łokci, jak uderzać głową w twarz. Nawet gryzienie jest pewną opcją, ale nie wchodzimy za bardzo w taki zombi styl. Chodzi o to, byś był zaznajomiony z wieloma różnymi technikami, które oferuje świat sztuk walki.

Ludzie lubią oglądać jak rzuca się wyzwania fałszywym artystom sztuk walki, mistrzom tai chi, mistrzom bagua, chłopakom z wing chun, jak robi to np. pan Xu Xiaodong. To, co on robi, to rzuca wyzwania jedynie fałszywym facetom. On wie gdzie znaleźć prawdziwych artystów sztuk walk. Wpierw zbiera informacje, sprawdza jaką mają reputacje, ale nie rzuca im wyzwań.

Rzuca wyzwania tylko tym, którzy tylko obnoszą się, że potrafią to lub tamto. Tym, którzy rozgadują coś w stylu: „gdy byłem młody to walczyłem”, a teraz to faktycznie od dawna nic już nie robią. Później ludzie dyskutują, że kung fu nie działa.

Muszę przyznać, że sam miałem podobne pomysły jak pan Xu Xiaodong. Pomysły rzucania wyzwań ludziom ze świata sztuk walk. Miałem takie pomysły 20 lat temu, gdy przyjechałem do Azji. Byłem wtedy już wyposażony w takie sztuki jak thai boxing, kickboxing, zapasy. Myślałem o tym, ale nie rzucałem tych wyzwań. To dlatego, że gdy jesteś obcokrajowcem w Azji i wyzywałbyś tych ludzi na pojedynki, to szybko narobiłbyś sobie mnóstwo wrogów.    

To nieładnie, przyjeżdżasz na przykład do Tajwanu i ośmieszasz, dokuczasz Tajwańczykom. Powiedzą ci, „po co tu przyjechałeś? Wyjeżdżaj natychmiast”. Rozważyłem to i stwierdziłem, że nie będę tego robił.

Miałem kilka walk z wyzwaniami, ale to było, gdy ktoś przychodził do mnie i mi rzucał wyzwanie. Ja nigdy nie chodziłem do kogoś. Bo to niegrzecznie i ma duże konsekwencje dla gościa w danym kraju. Nawet jeśli masz racje i obnażysz kogoś, kto dużo opowiada niestworzonych historii, a nic nie potrafi, jest fałszywy, to ludzie w tym kraju wstawią się za nim i będą cię tępić.

Nawet Xu Xiaodong, mimo, że jest Chińczykiem, to popadł w kłopoty za te wyzwania, które wcześniej poczynił. Gdy ktoś do mnie przychodził i rzucał wyzwanie, to bardzo się cieszyłem, bo na oficjalne zawody czeka się około 2 lata. Ale to było, gdy byłem młody. Teraz jestem trochę starszy, mam 50 lat.

XIN YI BA W KLASZTORZE SHAOLIN

Ciało, umysł i dusza potrzebują być ze sobą w harmonii. Mamy więc techniki i sposoby sztuk walk, które nazywamy Xin Yi Ba. Xin oznacza serce, Yi oznacza umysł, Ba oznacza pięść. Mówimy też czasem, że serce, to nasz umysł emocjonalny, a głowa, to nasz umysł intelektualny. Serce i głowa również powinny być ze sobą w harmonii.

Styl serca i umysłu, Xin Yi, jest starożytnym stylem Xin Yi Quan.

W czasach starożytnych mamy klasztor Shaolin oraz daoistyczną sektę. To były akademie, gdzie oprócz innych rzeczy, to praktykowano i rozwijano sztuki walki. Do tych akademii przyłączali się różni ludzie z zewnątrz, generałowie, różni praktycy sztuk walki. Wstępowali do Shaolinu, czy Wudang i wzbogacali te miejsca. Wzbogacali je o te style, które sami praktykowali w swoich liniach rodzinnych.

Tak potocznie mówi się, że wszystkie style pochodzą albo z Shaolinu, albo z Wudang, ale to nieprawda. Do tych klasztorów przyłączali się ludzie pochodzący nawet z innych państw, np. z Indii, z Sumeru, z Grecji, z Egiptu, z Persji. Oni wszyscy, obcokrajowcy oraz Chińczycy, trenujący style rodzinne, posiadali swoje wzorce i techniki wojowania, którymi wzbogacali te słynne akademie.

Jak spojrzysz na malowidła w Shaolinie, to zobaczysz, że są na nich ludzie o różnym kolorze skóry, czarnym, białym. Są ci o długich nosach i tacy, którzy prawie nie mają nosów. Są tacy o pełnej czuprynie włosów, a także łysi. Na tych freskach z Shaolinu jest tak wiele różnych narodowości, że można powiedzieć, że był to taki „multi-kulti” uniwersytet.

Każdy z tych przybyłych pochodził z miejsc, w których przez tysiące lat sprawdzono co działa, a co nie. Oni potrafili walczyć i stworzyć z tego prawdziwą naukę.  

Jednym ze szczególnych tego typu skarbów było Taiji Quan w Wudang oraz Xin Yi Ba w Shaolinie. Quan oznacza pięść, boks, a Ba oznacza rękę, zamkniętą w pięść lub otwartą. To tylko nazwy.

W Shaolinie było wielu takich, którzy ukończyli ten uniwersytet i opuszczali go, by służyć ludności oraz oficjelom, np. w służbie wojskowej. Tak więc, shaolińska Xin Yi Ba docierała do normalnych, świeckich ludzi, świeckich artystów sztuk walk. 

.

JI LONGFENG (1602-1683) I MANUSKRYPT GENERAŁA YUE FEI (1103-1142)

Mamy jednego mistrza, Ji Longfeng [Dzi Long Fon], który rozwiną Xin Yi Kung Fu z walki włócznią, z technik z użyciem włóczni. Gdy tego słuchasz i widzisz, to natychmiast wiesz, że tylko prawdziwi dygnitarze wojskowi, generałowie dzierżyli w dłoniach halabardy i włócznie, długie miecze, czyli typową broń wojenną, umożliwiającą walkę z wieloma atakującymi. W dawnych czasach, mając włócznie, to mogłeś walczyć z wieloma napastnikami. Tak więc, oznacza to, że Ji Longfeng również był wojskowym artystą sztuk walk.

Legendy mówią, że znalazł podręcznik w pewnej świątyni. Podręcznik napisany przez bardzo sławnego generała z dynastii Song, Yue Fei [Ju-i-fe]. Mówię, że to tylko legenda, bo nie można tego potwierdzić. Yue Fei był nie tylko oficerem wysokiej rangi, ale w młodości uczył się Shaolin Kung Fu. Uczył się od swojego nauczyciela i było to poza samym klasztorem. To wcale nie musiało być wewnątrz świątyni.

Uczył się łucznictwa, jazdy konnej, posługiwania się różnego rodzaju bronią. Także uczył się sztuki walki od swojego starego mistrza. Pozapisywał, to czego się nauczył i te zapiski, podręcznik znalazł  Ji Longfeng. Na bazie studiowania tych zapisków rozwiną Xin Yi Quan lub inaczej mówiąc Xin Yi Ba.

Xin Yi Ba było i wciąż jest najwyższym poziomem sztuk klasztoru Shaolin.

Xin Yi Ba oznacza połączenie serca i umysłu w kung fu. Gdy ludzie stają się starsi, to nie chcą już walczyć. Wolą w swoim kung fu używać serca i umysłu. Jednak używanie tych dwóch w kung fu możliwe jest tylko, gdy wewnątrz siebie jesteś w stanie harmonii oraz, gdy masz umysł pełen świadomości. Co więcej, wtedy będzie to miało również efekt na całościowy system ciała, tak, że się aż tak szybko nie zestarzejesz. Ten ostatni efekt, wciąż wymaga od nas sprawdzenia samemu.

Tak więc, mamy Xin Yi Ba w Shaolinie oraz Taiji na górze Wudang. Oba te systemy są szczególnie wysokie i wzajemnie równe. Są w esencji takie same. Ostatnie, najbardziej zaawansowane techniki bazują na zasadzie:

„używaj umysłu, zamiast brutalnej siły”.  

Mamy tę zasadę zarówno w Taiji oraz w Xin Yi.

Gdy za tym podążysz, to będziesz miał lepszą koordynacje oraz kontrolę nad swoim umysłem, tak, że będzie on zdolny prowadzić energię, Qi do kończyn i wprawiać ciało w ruch. Umysł, Yi jest po to, by prowadził lub przeprowadzał energię przez ciało, tak, by się ono poruszało bez wkładanej w to siły mięśni. Tak to działa. Do tego dążymy.

CAO JI WU (1662-1722) I XIN YI KUNG FU RODZINY DAI

Jak powiedziałem wcześniej od shaolińskiego Xin Yi Ba wiedza ta trafiła do Ji Longfeng, tego, który odkrył podręcznik Yue Fei. Ji Longfeng nauczył wielu późniejszych mistrzów. My powiemy o dwóch.

Jednym był oficjel rządowy Cao Ji Wu [Szau-Dzi-U], a drugim, mistrz mniejszości muzułmańskiej Ma Xueli (1714-1790) [Ma-Szy-Li].

Tak, więc poszło to w dwóch kierunkach. Pierwszy uczył Hanów, czyli Chińczyków, a drugi muzułmanów, którzy rozwinęli swoje muzułmańskie Xin Yi Kung Fu. 

Od Cao Ji Wu poszło to do rodziny Dai, którzy byli praktykami Tanglang Quan, stylu modliszki. To bardzo bogata rodzina, ponieważ byli oni ochroniarzami karawan kupieckich przemierzających Jedwabny Szlak. Pracowali w tym kupieckim biznesie, importowali i eksportowali towary. Równolegle mieli swoje biuro ochrony karawan, a ich dotychczasowym głównym stylem był system modliszki. Dodatkowo nauczyli się Xin Yi Ba od Cao Ji Wu. Wyciągnęli wewnętrzne zasady z Xin Yi Ba i połączyli je ze swoim kung fu modliszki. 

Jest taki pewien slogan w sztukach walki:

„Nie możesz zmienić zasad, ale możesz zmieniać formę”

Jeśli odziedziczysz różne style kung fu, to mają one pewne zasady. Takie, których trzeba być świadomym i je zachować. Natomiast styl możesz zmieniać.

Dla przykładu, takiego naszego, europejskiego, jeśli wiesz jak robić pompki, to pompki są zasadą, ale potem mamy mnóstwo różnych rodzajów robienia pompek. Na podobnej zasadzie rozwijają się style kung fu.

Tak więc, rodzina Dai rozwinęła swój styl, Dai Shi Xin Yi Quan. Był on zarezerwowany tylko dla członków rodziny, obcym nie pozwalano się o nim nic dowiedzieć. 

LI LUONENG (1807-1888)

Li Luoneng (1808-1890) 2

Pewnego razu był mistrz, który nazywał się Li Luoneng [Li-Lu-Lang]. Był on farmerem i praktykiem shaolińskiego kung fu. Słyszał sporo o niezwykłych umiejętnościach rodziny Dai, więc udał się do prowincji Shanxi i poprosił o wskazówki i możliwość zostania uczniem rodziny Dai. Wiadomo, nikt nie chciał go uczyć.

Był uparty, więc jako farmer postanowił dostarczać warzywa rodzinie Dai. Co tydzień, przez 7 lat dostarczał całej rodzinie mnóstwo warzyw. Ludzie widzieli, że Li Luoneng bardzo starał nauczyć się czegoś, ale nie mógł, bo był spoza rodziny. Aż pewnego dnia, członkowie rodziny zebrali się i uzgodnili, że należy mu się coś za dobroć jaką im okazuje. Skoro nie mogli uczyć go bezpośrednio, to postanowili ofiarować mu księgę z zasadami.

Jeśli masz taką księgę, to jest ona jak złoto. Co z nią zrobisz to twoja sprawa. Dlatego mamy różne rodzaje Xin Yi Quan. Jeden jest jak intencja umysłu, inny jest jak serce i umysł. Oryginalnym jest dłoń, czy pięść serca i umysłu (Xin Yi Ba lub Xin Yi Quan), ale Li Luoneng zmienił to na pięść intencji umysłu. Znak chiński dla tego jest zupełnie inny, choć jest podobna wymowa. My Europejczycy, czy Amerykanie możemy najczęściej używać transkrypcji pinyin języka chińskiego na zapis łaciński. Wtedy jednak dużo tracimy. Zapis pinyin dla wielu różnorodności brzmi tak samo lub podobnie, ale gdyby zapisać to chińskimi znakami obrazowymi, to było by wiele różnych znaczeń.

Tak więc, kung fu Xing Yi Quan, które rozwinął Li Luoneng wygląda inaczej niż kung fu Xin Yi Quan rodziny Dai. To, co jest szczególnie ważne w kung fu rodziny Dai, to że jego prawdziwą bazą jest „kucająca małpa” [Dun-Ho-Szy]. Ten styl również wzięli we wcześniejszych pokoleniach z klasztoru Shaolin. Później połączyli to z Tanglang Quan, stylem modliszki. Więc ich formy kucającej małpy mają charakter modliszki. Są trochę inne niż w innych stylach modliszki i innych stylach małpy.

Li Luoneng to wszystko jeszcze zmienił ponieważ miał tylko książkę z esencjonalnymi zasadami i nigdy nie widział realnego kung fu od rodziny Dai. Musiał więc te zasady z podręcznika połączyć z tym, co już znał, a znał np. długą pięść Shaolinu.

Tym, co jest też szczególnie ważne, tą prawdziwą, działającą rzeczą w kung fu rodziny Dai, to pięść pięciu elementów. Jako praktycy wewnętrznej sztuki walki, no to trzeba mieć pięć elementów lub coś podobnego. Tego się nie da ominąć.

Pięć elementów, które praktykuje się w rodzinie Dai, to metoda, która realnie działa. Nie mówię, że to rodzina Dai stworzyła pięść pięciu elementów. Z mojego punktu widzenia, to sięga znacznie głębiej w czasie. To co, naprawdę działa, to przez wieki ludzie odkryli, że niektóre rodzaje ruchów są szczególnie korzystne dla ciała. Np. ten konkretny ruch, który zewnętrzne jest blokiem i uderzeniem jest szczególnie dobry dla pracy wątroby. Inny ruch wspiera i reguluje pracę serca. Mają one powiązania z organami wewnętrznymi. Mogę powiedzieć, że te pięć elementów z rodziny Dai to czyste złoto. Dlaczego? Ponieważ to działa. Udowodniono to. Ludzie pokoleniami to praktykowali i oprócz zewnętrznych zastosowań bojowych, równolegle regulowali prace narządów wewnętrznych. Gdy robili to podług pięści pięciu elementów, to stawali się i sprawniejsi, zdrowsi i dłużej żyli, niż gdy robili to inaczej, tylko zewnętrznie, bez znajomości oddziaływań wewnętrznych.

Ja na przykład w swojej historii sztuk walki mogę łączyć i zmieniać różne style, formy, techniki, ale pięści pięciu elementów za nic nie chce zmieniać, bo to czyste złoto. To działa. Pięść pięciu elementów to metoda, która w Shaolinie była od 1500 lat. To, co przez ten czas oni nie odkryli czegoś więcej w tym? No odkryli!

Ci, co poświęcali całe życie w Shaolinie na studiowanie walki, przetestowali, co tylko było możliwe. Studiowali i rozwijali walkę nie tylko z jednym przeciwnikiem, a z wieloma. Studiowali jak walczyć z bronią, co więcej, kolejny poziom, jak walczyć bez broni przeciw uzbrojonym. Dla nich nie była to kwestia hobby, to była kwestia realnych starć na śmierć i życie. Zazwyczaj stary walczący mnich z Shaolinu nie miał zębów. Oni nie mieli ochraniaczy na głowę, a ich sparingi były bardzo realne i twarde.

Wróćmy jednak do głównego tematu, Xing Yi Quan. Jesteśmy w momencie jak Li Luoneng rozwiną swoje Xin Yi Ba na bazie mocniejszych fizycznie pięściarskich technik shaolińskich, a Xin Yi Ba w rodzinie Dai pozostaje do dziś niezmieniana lub nieznacznie zmieniana. Mogli dodać trochę modliszki, albo ruchów 10 zwierząt. Jednak ich 10 rąk wygląda dużo inaczej niż 10 rąk kultywowane przez wushu muzułmanów. 

Kung fu od Ma Xueli poszło inaczej. On także miał głęboką, wewnętrzną sztukę walki wyposażoną w 10 rąk.

Obecnie na świecie Xin Yi w wersji intencji umysłu jest znacznie bardziej popularne niż w wersji serca i umysłu. Dlatego, że właśnie ta wersje się rozprzestrzeniała na zachodzie. Podobnie jak z Taiji Quan, głębsze oraz bojowe Taiji się nie rozprzestrzeniło, a w świat zachodni poszły różne coraz bardziej okrojone wersje dla emerytów.

WANG XIANG ZHAI (1885-1963) 

Wang Xiangzhai

Pięść Xin Yi jest teraz coraz bardziej popularne, gdyż wielu mistrzów rozwinęło swoje Xin Yi w linii od Li Luonenga Wszyscy oni pracowali jako ochroniarze, eskorta karawan. Nawet wielki mistrz Wang Xiang Zhai [Wang-Szai-Dzai], uczył się od ucznia Li Luoneng. Ale nauczył się tylko stojącej medytacji.

Nauczył się tylko stania w pozycjach, w tym w pozycjach bojowych. To dlatego, że jego mistrz, Guo Yunshen [Gu-Yun-Czen] był zbyt stary, aby nauczyć go więcej i wkrótce zmarł. Jednak wciąż żyła żona mistrza Gu (Li Bao) i to ona wprowadziła Wanga w kolejne rzeczy. Wang dostał też dostęp do podręcznika mistrz Gu i był dobry w uczeniu się z niego.

Wang Xiang Zhai miał wtedy około 40 lat, potrafił już bardzo dobrze stać, miał już bardzo dobre zakorzenienie i potrafił być przy tym bardzo zrelaksowany. Dzięki temu był w stanie odrzucać ludzi na bardzo dużą odległość. Potrafił już to, co czasami widać u mistrzów Taiji – dalekie odrzucanie, a mając zaledwie 40 lat, to był jakby dopiero nastolatkiem w sztukach walki.

Pamiętaj jednak o jednym. To, że potrafisz odrzucać ludzi na dużą odległość, to jeszcze nie znaczy, że jesteś dobrym wojownikiem. To tylko jeden z punktów – dobre zakorzenienie, dobra rama ciała, dobry relaks. To jeszcze za mało, by być skutecznym fighterem.

Spójrz na mistrzów od Li Luonenga, czy [Li-Czuan-Yi], [Liou-Czi-Lan] lub Wang Xiang Zhai. Wang Xiang Zhai uzyskał wykształcenie, umiejętność pisania od swojej żony.

Gdy był młody, to ożenił się z córką dygnitarza wojskowego. Ponieważ był już dobry w sztukach walki, to wojskowy władca okolicznych ziem zatrudnił go jako instruktora dla swojej armii. Polubił go tak bardzo, że chciał wziąć go do rodziny i doprowadził do małżeństwa ze swoją córką.

Tak więc, jego żona nauczyła go czytania, pisania, a nawet poematów, znajomości literatury. Wcześniej był analfabetą. Gdy się wyuczył, postudiował literaturę, to wiedział, że jego umiejętności walki są wciąż ograniczone. Wyruszył więc w podróż po Chinach w poszukiwaniu mistrzów. Napotkał trzech. 

Wszyscy oni byli mistrzami shaolińskiego Xin Yi Ba. Jeżdżąc po Azji uczył się kung fu żurawia od [Fu-Dżoł-Krędż], nauczył się też shaolińskiego Xin Yi Ba. Z każdym z mistrzów pozostawał przez ponad 3 lata.

W dawnych czasach nauka nie polegała na dostawaniu dyplomów, czy pasów. W dawnych czasach słowo sifu znaczyło coś dużo więcej niż zazwyczaj dzisiaj. Dziś ludzie sami nazywają siebie… jestem sifu taki i taki, co podług dawnej wagi tego słowa jest bzdurą.

W dawnych czasach sifu oznaczało ojciec-nauczyciel. Uczeń, gdy był zaakceptowany, to żył razem z sifu i uczył się od niego codziennie. Sifu był jak ojciec, może nawet ważniejszy niż ojciec, bo edukował swego ucznia-syna w wielu różnych rzeczach, np. w sztukach walki.

Wang Xiang Zhai, po tym jak uczył się od tych różnych mistrzów Xin Yi Ba, to rozwinął swój własny styl Yi Quan (Da Cheng Quan). Wywalił ze stylu Xin, serce i zrobił pięść umysłu, a może i coś więcej. Ta nazwa Yi Quan, ma dwa znaczenia, pierwsze, to ‘pięść umysłu’, a drugie, to ‘wielkie osiągnięcie’.   

Wang-Szai-Dzai rzucał wyzwania wielu mistrzom sztuk walki, tak więc, z jednej strony miał wielu przyjaciół w środowisku sztuk walki, ale również i wielu wrogów. To tak na marginesie.

To, co widzimy, to przejście od tradycyjnego, starego shaolińskiego Xin Yi Ba – Gu Quan, ja to nazywam starożytną pięścią – dalej poprzez kung fu rodziny Dai, będącej pod wpływem stylu modliszki. Dalej, poprzez osobę, która chciała uczyć się od rodziny Dai, a sama była adeptem shaolińskiego kung fu. Nie nauczyła się bezpośrednio, ale otrzymała księgę z kluczowymi zasadami i rozwinęła inny rodzaj boksu Xin Yi. 

MUZUŁMAŃSKIE XIN YI QUAN

Yang Feng Tang

Mamy też mniejszość  Hui [Huei-Dzu], mniejszość muzułmańską. Oni rozwinęli swoją indywidualną sztukę walki, która kładzie nacisk na śmiertelne uderzenia. Musisz wiedzieć jedno, mniejszość muzułmańska możliwe, że ma jedną świętą księgę, Koran. Tylko jedną na całą swoją mniejszość. Czasami bywało tak, że ludność Han, Chińczycy próbowali ukraść im tę księgę z meczetu. Ci, co mieszkali w meczecie, strażnicy, musieli być wyposażeni w wysoki poziom sztuki walki, bo musieli chronić tę księgę.

Dlatego były walki, wyzwania, pojedynki między narodowością hanów a muzułmanami. Podczas tych wyzwań muzułmanie zabijali chińczyków. Właśnie poprzez ‘śmiertelne uderzenia’ bardzo okrutne, niebezpieczne techniki, które były ich domeną. Nie chciałbym z nimi walczyć.

LU SONGGAO (1875-1961) I XIN YI QUAN W SZANGHAJU

Od mniejszości muzułmańskiej również wywodzą się dalej kolejne różne linie przekazu, np. mistrz Lu Songgao [Lu-Son-Gao]. Podróżował on, zasadniczo, to nie tyle podróżował, co uciekł z sądu, ponieważ zabił podczas walki. Uciekał długo, aż trafił do Szanghaju.

Tam, również było wielu muzułmanów i oni uczyli się jego wersji Xin Yi Quan. LiuHe Xin Yi Quan [Lu-Szy-Xin-Yi] Quan, to inna wersja Xin Yi Quan, mistrza Lu Songgao, który nauczał tego mieszkańców Szanghaju.  Jeśli kiedyś pojedziesz do Szanghaju, to gdzie nie popatrzysz, np. w parkach mnóstwo ludzi ćwiczy, to Xin Yi.

Ten styl wygląda bardzo statycznie, wręcz jak styl robotów, ale wciąż jest bardzo efektywny. Na przykład odsuwają łokcie daleko od tułowia i poruszają się dość kanciasto, właśnie trochę jak roboty.

Przypominam, że ruch zewnętrzny może się bardzo różnić. Każdy praktyk sztuk walki może go zmienić, dopasować do siebie, do swojej historii. To, co jest ważne, to, czy w tym zewnętrznym ruchu jest zachowana wewnątrz esencja, wewnętrzna zasada.

ŁĄCZENIE RÓŻNYCH SZTUK WALKI, TRENINGU “ZEWNĘTRZNEGO” I “WEWNĘTRZNEGO”

Z tymi wewnętrznymi zasadami często jest problem, ponieważ chińscy mistrzowie różnych sztuk walki, często pokazują swój styl, ale nawet ucząc, nie chcą się dzielić tymi kluczowymi punktami. Zostawiają, to dla swoich wewnętrznych uczniów. Pozostali mogą nauczyć się ruchu zewnętrznego, formy i ją nawet pięknie wykonywać. Mogą nauczyć się nawet zewnętrznych aplikacji z formy, jednak bez kluczowej mechaniki. Później wracają do domów, do Europy, do Stanów, zakładają szkoły, uczą tego, co poznali, ale nie ma tam tego, o co chodzi. Chińscy mistrzowie najczęściej nie uczą jak rozwinąć konkretną wewnętrzną moc i jak ją potem zastosować w poszczególnych częściach ciała. Nie uczą jakie nastawienie umysłu w sobie uruchomić i połączyć z poszczególnymi ruchami formy. A to właśnie tu leży klucz. 

Sam mam uczniów, którzy zaczynając uczyć się tego, co proponuję, to już wiedzieli jak dobrze walczyć. Już byli świetnymi fighterami, znali mieszane sztuki walki, mieli walki uliczne. Już byli w szczycie formy swoich sztuk walk. Gdy spotkali się z tym, co proponuje, to mówili, że to jest to zagubione ogniwo, którego szukali, albo, którego nie pokazał im ich mistrz. To, że nie pokazał mogło mieć kilka motywacji. Po pierwsze, mógł nie pokazać, bo „nie jesteś Chińczykiem lub członkiem mojej rodziny, to nie pokazuje kluczowych szczegółów”. Mogło też być tak, że mistrz odszedł zbyt szybko, zmarł i nie zdążył wszystkiego przekazać.

Ktoś, kto jest związany z chińskim kung fu od wielu wielu lat, może dlatego, że studiował w klasztorze Shaolin, został uczniem shaolińskich mnichów, to wyuczył się curriculum. Curriculum, tego, co każdy shaoliński praktyk sztuk walki powinien znać. Na przykład, są bardzo atletyczni, są porozciągani, elastyczni i świetnie wykonują swoją formę, układ technik. 

Powiedziałbym jednak, że to wszystko to dopiero podstawy, stadium podstawowe. Jeżeli chcesz pójść głębiej, to musisz przejść do stadium specjalności. Z niego wyłaniają się ulubione techniki. Masz już swoje ulubione techniki, w których czujesz się szczególnie dobrze i mają one konkretną moc. Ale to wciąż tylko pewien etap, który można dalej rafinować, udoskonalać.

W treningu zewnętrznym, atletycznym można postawić sobie wiele wyzwań, np. zwiększać rekord pompek, czy innych ćwiczeń, technik, opartych na pracy mięśni. To może być coś ciężkiego.

Ludzie jednak na ogół nie zdają sobie sprawy, że trening wewnętrzny również może stanowić ogromne wyzwanie, też dla naszego fizycznego ciała. Trening różnego rodzaju nieruchomego stania, jak drzewo, w pozycjach bojowych, zakorzenianie, stanie nieruchomo, ale równolegle rozciąganie powięzi, to wszystko z zewnątrz wygląda niegroźnie, ale jeśli robisz to prawidłowo, to może być tak, że po 10 czy 15 minutach nie jesteś w stanie nic już więcej zrobić. Po niektórych tego typu wewnętrznych ćwiczeniach jesteś tak wyczerpany jakbyś przebiegł maraton. Nie ma mowy o kontynuowaniu treningu. Co, którzy są trenerami, specjalistami od treningu atletycznego, gdy spotykają się z takim rodzajem wewnętrznego subtelnego treningu są zaskoczeni jaki potrafi być ciężki i jakie zmiany w ciele uruchamia.

Gdy dopiero zaczynałem uczyć się np. stania w pozycji kucającej małpy, to byłem w swojej szczytowej formie fizycznej. Byłem po wielu programach kondycyjnych typu, trening wydolnościowy mma Basa Rutena, trening zapaśniczy, kick-bokserski. Wtedy po 5, czy 8 minutach w pozycji kucającej małpy było jeszcze okej, ale jak zrobiłem 15 minut, to byłem skończony. Po 30 minutach treningu wydolnościowego Basa Rutena mogłem owinąć swe pięści bandażami i pójść poćwiczyć techniki bokserskie na worku, natomiast po 15 minutach niektórych ćwiczeń wewnętrznych, to nie mogłem iść prosto, czy nawet utrzymać się na nogach. Mogłem tylko wziąć prysznic i odpoczywać. Koniec treningu. 

Dlatego teraz powtarzam: 

„uczenie się miękkich stylów jest bardzo twarde”.

Kluczowe jest jednak, czy w miękkim, wewnętrznym stylu powiedzą ci o esencjonalnych punktach treningu, o tym czego nie widać. Dwie osoby mogą wydawałoby się tak samo stać, a jedna coś uzyska, podczas, gdy druga zmarnuje czas.

Na przykład, rozmawiałem z pewnym adeptem, który ćwiczy inny styl. Mówił on, że trenował ze swoim nauczycielem ponad 20 lat. Mieli rozmowę, w której jego mistrz powiedział mu, że nie będzie go uczył konkretów, bo on nie jest Chińczykiem. Mogę tylko odpowiedzieć: „co to jest?” Tyle lat razem ćwiczyć i wciąż być traktowanym jak ktoś obcy. Nie mogę tego pojąć.

Hmm, może jego mistrz, no po prostu taki ma charakter, takie swoje zasady. Możliwe też, że jego mistrz, po prostu nie ma nic więcej do nauczenia, a powołanie się na bycie obcokrajowcem było tylko wymówką. Takie wymówki są bardzo słabe i rasistowskie.

Powiem tak, z punktu widzenia obcokrajowca, który mieszka w Azji, na Tajwanie ponad 20 lat. My obcokrajowcy wkładamy w kung fu znacznie więcej zaangażowania, wysiłku i serca niż tubylcy.

Podobnie w drugą stronę. Popatrz na przykład na sztuki takie jak gra na fortepianie, gra na wiolonczeli, skrzypcach. Azjaci wkładają znacznie więcej wysiłku. Jest sporo 6 czy 8 letnich azjatyckich dzieci, które są już wirtuozami, po prostu pięknie, profesjonalnie grają. 

Aplikacje, zastosowanie technik sztuk walki, technik zawartych w formie zależy od twojej postawy. Jeżeli wybierasz mieć takie naprawdę bojowe podejście do sztuk walki – możesz mieć inne, np. zdrowotne – to wtedy musisz naprawdę dobrze wiedzieć jak używać pięści i nóg. Gdy mówię ‘pięści’, to mam na myśli ‘od palców do barków, łącznie z łokciami’. Kiedy mówię ‘nóg’, to mam na myśli nie tylko kopnięcie stopą, ale również kolana, całą nogę. Trzeba się tego nauczyć, tak by móc realnie się bronić. Siebie, swoich bliskich, także swojej godności, tak aby nikt nie ‘skakał ci po głowie’, nikt cie nie poniżał.

Jeśli masz taką zdolność samoobrony, to możesz ją przekształcić w codzienne życie. Wtedy nikt nie zdoła przyprzeć cię do muru, zdołować, ponieważ masz taką ‘walczącą naturę’, pewność siebie. Wtedy nawet nie musisz walczyć, ponieważ ta pewność siebie, trochę jak aura jest widoczna i odczuwalna przez innych, w tym, tych, którzy chcieliby robić coś przeciwko tobie.

Nie musisz chodzić jak ‘dżolero’ kiwając klatą, zadzierając nosa jakbyś myślał „jestem najlepszy”. Nie. Jesteś zwyczajnym człowiekiem. Idziesz normalnie. Nie ma znaczenia, czy jesteś czarny, żółty, czy biały. To w ogóle nie ma znaczenia.

Dla sztuk walki nie ma znaczenia rasa, czy płeć. Czy jesteś kobietą, czy mężczyzną. Czy jesteś transseksualny, czy cokolwiek. Każdy potrzebuje zdolności, możliwości bronienia się. Nic, ani rasa, ani orientacja seksualna nie ma znaczenia.

Mam przyjaciela, także studentów, którzy są homoseksualni. To mnie w ogóle nie obchodzi. To ich sprawa. Są u mnie na zajęciach dziewczyny lubiące zachowywać się jak mężczyźni, chłopczyce. To ich charakter, ich sprawa. Oczywiście, na treningach wolałbym wiedzieć takie rzeczy, kto jaki jest, ale to każdego sprawa osobista i nie ma wpływu na trening. Nie dbam, czy moi uczniowie są biali, czarni, czy żółci. Sztuki walki nie mają płci, ani rasy.

W swoim podejściu do sztuk walki podkreślam, że na początku powinieneś stać się dobry w zewnętrznym stylu, tak abyś wiedział jak mocno uderzyć, itp. Musisz przygotować do tego ciało, musisz je wzmocnić. Jak nie wzmocnisz pięści, to uderzysz kogoś i połamiesz sobie rękę. 

WZMACNIANIE CAŁEGO CIAŁA, KOMPLETNOŚĆ ZEWNETRZNYCH I WEWNĘTRZNYCH METOD WZMACNIANIA

ORAZ DALSZE STADIA TRENINGU

fffff

Przy połączeniu treningu zewnętrznego i wewnętrznego

tkanki zewnętrzne pięści po wzmocnieniu

nie muszą być w ten sposób zdeformowane

Jeżeli chodzi o samo wzmacnianie ciała, to potrzeba wzmocnić całe ciało. Nie tylko pięści, ale wszystko, co się tylko da. Przedramiona dla twardych bloków. Łokcie, piszczele, kolana, itp.

Początkowy etap, to trening z elementem drewna. Do wzmacniania używasz drewnianych przyrządów. Spójrz na przykład na Wing Chun lub Choy Li Fut. Oni do treningu używają drewnianego człowieka. To jest ich najwyższy poziom zaawansowania. W innych sztukach walki, to jest dopiero początek.

Nadanie ciału odporności jak drewno, choć, to dopiero początek, to już bardzo dużo. By to prawidłowo zrobić musisz mieć wiedzę, jak przygotowywać specyficzne lekarstwa, maści (zewnętrzny eliksir) lub mieć wiedzę jak niwelować uszkodzenia komórek, powstałe podczas takiego treningu przy pomocy nei gongu (wewnętrzny eliksir).  

Jednak, jedno i drugie – zewnętrzny i wewnętrzny eliksir – przez autentycznych mistrzów kung fu jest trzymane jak skarb. Nie dzielą się tym. Czasy się zmieniły, jeżeli już coś dajemy, to powinno się dać cały pakiet. Nie pomijać istotnych elementów.

Jeszcze w treningu z elementem drewna można czasem ominąć te regenerujące remedia. Jeśli trening nie jest bardzo intensywny lub jest rozłożony w czasie, to ciało biologicznie samo się odnowi i wzmocni. Natomiast, pracując już z elementem metalu nie możesz pominąć któregoś z tych remediów. Inaczej Qi ulegnie zastojowi i doprowadzi to do choroby, zwyrodnienia.

Miałem niedawno rozmowę z ludźmi ćwiczącymi obecnie w klasztorze Shaolin. Robią oni ten swój słynny trening z obijaniem dłoni np. o kamień. Ale oni nic nie wiedzą o metodach regenerujących. Po treningu trochę rozmasowują dłonie i to wszystko. Obecny klasztor Shaolin, to atrapa tego, co było kiedyś. Uczą tam czegoś, ale omijają wiele ważnych, kluczowych części całego procesu nauki.

Po pierwsze, musisz wiedzieć, że jeśli dużo obijasz np. środek dłoni, to równolegle niewłaściwie pobudzasz bardzo ważny punkt tam się znajdujący. To duży błąd. Drugim błędem jest nieleczenie dłoni po takim wzmacniającym treningu.

To zadziwiające, że w środowisku sztuk walki, możesz praktykować całe swe życie i nie dowiedziałeś się w ogóle, że po wzmacnianiu należy używać remediów, lekarstw (zewnętrznych lub wewnętrznych). A tak jest na dużą skalę. Tak jakoś jest, że ludzie wciąż, o tym nie wiedzą. 

Podam przykład japońskich facetów od karate. Oni robią cały ten utwardzający trening, a potem, gdy mają 60 lub nawet 50 lat, to muszą wkładać ręce do ciepłej wody, by byli w stanie w ogóle rozprostować palce w dłoniach.

Możesz utwardzać pięści, ale twoje dłonie cały czas do późnej starości powinny pozostać zdrowe, elastyczne i zwinne. Trzeba przed całym procesem treningu mieć wiedzę jak to zrobić i jak ustrzec się błędów.

Ci karatecy robią sobie „żelazną pięść”, ale robią to w taki sposób, że mają olbrzymie zgrubienia i zdeformowania na kostkach i wszędzie tam, gdzie obijają. Tajwan, gdzie mieszkam leży blisko Okinawy, więc miałem z takimi do czynienia. Mają twarde i ogromne pięści, ale jeśli naciśniesz palcem pomiędzy ich kostki, to krzyczą z bólu. Kiedyś spotkałem adepta singapurskiej żelaznej pięści. Miał na pięści ogromne zgrubienia. Pokazał mi je, powiedziałem „łał, ale super”. Zapytałem: „czy mogę dotknąć”, odpowiedział: „no pewnie, dawaj”. Dotknąłem lekko między kostkami i zwijał się z bólu.

Oczywiście, mógł on twardo uderzać, ale tylko zewnętrzna warstwa była utwardzona. Ominął utwardzenie wewnętrznych struktur. Gdy ktoś tak zrobi, to tylko pozornie wzmocnił ciało. Po latach takiego treningu będzie miał chroniczne zapalenie obijanych miejsc, a nawet artretyzm.

Powiedziałem temu Singapurczykowi jak ćwiczyć, jak stosować lekarstwa, remedia i on wciąż ćwiczy żelazną pięść. Ale teraz już wie jak zrobić to prawidłowo. Pomogłem mu.

To, co widzę u karateków, hmm, coż mogę tylko powiedzieć „nie tędy droga”. Na przykład jest taki mistrz Goju Ryu, Morio Higaonna, 10-ty dan Goju Ryu. Trzydzieści lat temu on nie miał dużych dłoni. Otrzymał lekarstwo od chińskiego mistrza – wiem dokładnie od którego – tak, że mógł rozpocząć trening mocnego uderzania pięścią o kamienie, czy w ścianę. Mógł zbudować swoją ‘żelazną pięść’.

Jeżeli popatrzysz na bardzo stare klipy wideo z mistrzem Higaonną, z czasów, gdy przedstawiał światu Goju Ryu. Wtedy robił trening na makiwarze i miał zwyczajne dłonie jak każdy. Dopiero jak uzyskał odpowiednie lekarstwo oraz szczegółowe wskazówki treningowe, to stał się stopniowo bardzo dobry w uderzaniu o kamienie. To jego ulubiona część, którą często prezentuje na pokazach karate.

Jednak, nie widziałem nigdzie, by był w stanie kruszyć grube cegły, kamienie, granitowe płyty. On tego nie robi. To, co widziałem, to uderzanie w kamienie.

Żeby kruszyć cegły, kamienie, czy granitowe płyty, to potrzebujesz jeszcze innego rodzaju kung fu. Nazywa się ono Jin. To kung fu, które uczy jak rozwinąć i transmitować różne rodzaje sił. Jin Fa – metodyka rozwoju sił.    

Gdy widzę jak ludzie z karate rozwalają bloki lodu lub kije baseballowe, to w porządku. Ale ten rodzaj rozwalania polega na używaniu trików. Oni używają przygotowanych kijów baseballowych, które mogą kupić w sklepach z ekwipunkiem sztuk walki, np. takim w Tokio. W sklepach tych sprzedaje się przygotowane kamienie, kije i inne tego typu rzeczy. To jest dla przedstawienia, pokazu. Ci ludzie nie tylko oszukują publiczność, ale przede wszystkim oszukują samych siebie.

Jeżeli nie masz dobrze przygotowanej dłoni to może dasz radę rozkruszyć jedną cegłę. Jeśli jednak tych cegieł będzie cały stos, to potrzebujesz bardzo silnej, odpornej dłoni. Możesz również zastosować pewne sztuczki, ułatwiające przełamanie cegieł, ale mimo wszystko potrzebujesz mocnej dłoni. To tak na pokaz. Ale można również przełamać wiele cegieł bez posługiwania się trikami. Dopiero wtedy, bez trików mamy do czynienia z prawdziwym kung fu.

Ta metoda to Jin fa. Potrzebujesz dwóch rzeczy. Metody zewnętrznej, takiej jak obijanie powierzchni, której używasz do uderzania, np. dłoni. Potrzebujesz włączyć też w to praktykę wewnętrzną. Sama metoda wewnętrzna, Jin Fa, też jest ograniczona. Potrzebujesz ich kombinacji, połączenia. 

Musisz wiedzieć jak używać Qi. Żeby to zrobić, to musisz wiedzieć jak oddychać. Jeśli nie wiesz jak oddychać, to wszystkie dalsze metody Qigongu i podobne są bezużyteczne. To wszystko trzeba zrobić w odpowiedniej kolejności. Na początek oddychanie. Potem masz do dwie drogi – twardy oraz miękki Qigong. Na początek trzeba zrobić twardy Qigong, np. ‘Okrycie Wielkiego Dzwonu’. To dlatego, że wpierw najważniejsza jest ochrona ciała. Dopiero dalej jest sens przechodzić do różnych kung fu. W kung fu trzeba wpierw być przyzwyczajonym do otrzymywania ciosów. Ktoś cię uderzy i umiesz przyjąć cios bez uszczerbku. Gdy nie umiesz, to od razu jesteś wykluczony z dalszej walki.

Potem idziesz dalej przez coraz bardziej zaawansowane rodzaje Qigongów, np. Lohan Gong, w którym też dalej przyzwyczajasz ciało do przyjmowania jeszcze mocniejszych uderzeń. Wtedy uzyskujesz ochronę, nie tylko przed zewnętrznymi ciosami, ale również przed chorobami. Ciało jest chronione zewnętrznie i wewnętrznie.

Dopiero dalej uczysz się zewnętrznego kung fu, różnych form i ich aplikacji obronnych. Część z nich dopiero ma sens, dopiero działa, gdy twoje ciało stało się jak broń. Np techniki, w których uderzasz palcami. Nie ma sensu ich stosować, zanim odpowiednio nie wzmocnisz palców, tak, aby stały się jak broń.   

Dalej uczysz się specjalnych układów, form, Qigongów bojowych, np. w moim systemie jest to układ 24 ruchów pięści małpy.

Jak chcesz się rozwijać dalej, to musisz wejść w szczególny rodzaj zaawansowanego nei gongu. Musisz nauczyć się jak cyrkulować energią po wewnętrznej mikroorbicie. Musisz rozbudować Qi w dantian i zrobić dużo tego typu wewnętrznej roboty. Musisz rozbudować wewnętrzną siłę Jin. Musisz otworzyć meridiany, punkty akupunkturowe.

W różnych zestawach bojowego Qigongu czasami są ruchy, które dziwnie wyglądają. To nie znaczy, że walczysz używając tych ruchów. Nie. One są po to by otworzyć ciało, stawy, uelastycznić i aktywizować powięź. Dają one różne możliwości, które potem możesz użyć podczas normalnych ruchów, prostych uderzeń. One po prostu są tak zaprojektowane, że pozwalają przemienić twoje ciało, tak by stało się zupełnie inne niż normalnie jest. Wtedy, gdy wypracujesz to nowe ciało, to ono pomoże ci być zupełnie na nowo skutecznym w prostych ruchach.

Ważne, by zmienić ciało tak, aby móc używać mocy całego ciała.

Poszczególne elementy ciała, od palców stóp, po koniuszki palców rąk muszą ze sobą współpracować. Być ze sobą połączone. Nazywamy to [Jia-Ko], ustawienie, połączenie, wyrównanie zarówno szkieletu, stawów oraz tkanek miękkich. Chodzi o to byś stał się jakby „jednym mięśniem”.

Kolejna ważna, wewnętrzna umiejętność, to uziemianie. Umiejętność sprowadzenia siły przeciwnika poprzez swoje ciało do ziemi. Umiesz przemienić tę siłę na energię i jak piorun po piorunochronie poprowadzić ją do ziemi. Wtedy to, co idzie do dołu, również odbija się, zmienia kierunek i idzie do góry. Jak umiesz to zrobić, to przeciwnik odbije się od swojej własnej siły włożonej w atak.

Musisz nauczyć się o różnych rodzajach siły, np. o sile sprężystości, sile zakorzenienia. To głębokie, często mało znane rzeczy w obrębie sztuk walki.

Jest sporo ćwiczeń samego umysłu, medytacji. To kolejna bardzo ważna sfera, również mająca ogromne znaczenie w rozwoju w sztukach walki.     

ŹRÓDŁO:

Internal vs. External Kung Fu (The Differences and Special Styles)

MATERIAŁY TEKSTOWE O XIN YI BA/QUAN:

  1. The World of Martial Arts That Has Long Since Passed, Li Zhongxuan
  2. Xinyi Liuhe Quan – the secret art. of Chinese Muslims – Brief History, Jacek Szymański 
  3. Xing Yi Quan – Wikipedia
  4. Xing Yi Quan: Daoist Art of Inner Transformation
  5. Shaolin Xin Yi Ba – 400 YEARS OF HISTORY
  6. Dai Family Xin Yi Quan, Jacek Szymański

MATERIAŁY FILMOWE O XIN YI BA/QUAN:

Dai Family Heart and Intention Boxing

Luoyang Xinyi Liuhe Quan: Kung Fu of the Chinese Muslims – Exploring Xingyi Quan

Origins of Xingyi Quan FULL DOCUMENTARY

Shaolin Heritage – The origins of Xinyiba (with Monkey Steals Peach)

Zhoukou Xingyi Liuhe Boxing Internal and External work Practice Teaching

Xinyi Quan strike

https://fb.watch/44JK6tWl3a